Od zdjęć ,które wykonywaliśmy naszym pierwszym czarno-białym aparatem Smjeną i samodzielnie wywoływaliśmy je w ciemni z czerwona lampką ,większość jest marnej jakości ale oprócz chwil uwiecznionych mają jeszcze wartość sentymentalną.
Potem nasze reporterskie zdjęcia kiedy pojawiły się dzieci miały zastąpić brak kamery,więc mało pozowanych a dużo ujęć w ruchu i znienacka(a to widzę scraperki lubią najbardziej).
Nazbierało się tego przez lata ,potem kiedy Julka dorosła przejęła prawie całkowicie kontrolę w tym temacie ,pstrykając profesjonalne fotki,obrabiając je dodatkowo bez trudu i z polotem komputerowo.
Tak więc bazę mam,jeszcze nie umiem tworzyć profesjonalnych albumów ale już to lubię.
Najbardziej fascynujące jest w tym to ,że robię to tylko dla siebie ,mogę zatrzymać ubrane wspomnienia w szufladzie i nie przeszkadza mi to a wręcz odpowiada.
Karteczki zazwyczaj wędrują w świat i ta cząstka nas ,którą włożyliśmy w ich wykonanie także...
Pierwszy album powstał z bardzo profesjonalnych półproduktów na poddaszu u Beci ,pod jej fachowym okiem ;)
Następny jest trochę recyklingowy tzn.za bazę posłużył mi sztywny folder reklamowy oklejony papierkami,które są z połyskiem i mimo niezłych deseni nie wiedziałam do czego je wykorzystać.W albumie wyszły chyba jako tako ?
Mając czwórkę dzieci to tematów na następne albumy mam już pełną głowę.
Album Julie
2 komentarze:
Grażynko, albumik REWELACJA! Mam nadzieję, że będę mogła go podziwiać na żywo :))) aż zazdroszczę Ci pomysłów! Super!
ps z tym profesjonalnym okiem to trochę przesadziłaś ;) ale dziękuję :*
Prześlij komentarz